Co cesarskie cesarzowi
W starożytności było nie do pomyślenia, aby państwo istniało bez swojej religii.
W starożytnym Rzymie cesarz pełnił funkcję najwyższego kapłana. Rozwój
chrześcijaństwa zbiegł się z różnymi kryzysami w imperium. Szukano ich powodów i
w pewnym okresie zarzucono chrześcijanom, że to oni są przyczyną kłopotów - stąd
liczne prześladowania. Kiedy starania o odbudowę świetności cesarstwa rzymskiego
nie przyniosły rezultatu, zaczęto w chrześcijaństwie upatrywać lekarstwa na
występujące schorzenia życia społecznego. Cesarz Konstanty ogłosił
chrześcijaństwo religią państwową. Nie udało się jednak uratować potęgi Rzymu,
która padła na skutek problemów wewnętrznych i najazdów barbarzyńców.
Na gruzach Rzymu powstawały nowe państwa, które albo się rozwijały, albo upadały. Kościół w pewnym okresie historii Europy był jedynym stałym elementem, który trwał i pracował dla dobra ludzi bez względu na zawieruchy, jakie przez Europę się przetaczały. On ochronił dziedzictwo kultury, rozwijał opiekę nad biednymi i chorymi. Jednakże w tym wszystkim nie istniał oddzielony od państwa. Związki z państwem były różne, czasami duchowni mieli w swoich rękach administrację państwową, innym razem władza świecka obejmowała stanowiska kościelne, przykładowo stanowiska opatów w klasztorach.
Mimo tego w Kościele istniała świadomość istnienia dwóch porządków: Bożego i świeckiego. Jego misją był rozwój sfery duchowej, a funkcją władzy świeckiej troska o dobra doczesne. W związku z tym, że państwo było związane z Kościołem, trwały dyskusje, jakie są kompetencje władzy świeckiej, a jakie władzy duchownej. W niektórych okresach dyskusje przeradzały się w ostrą walkę. Jednakże niezależnie od tego żadna ze stron tego konfliktu nie wyobrażała sobie, że może istnieć państwo bez religii; problem polegał jedynie na tym, jak to ma wyglądać. Dopiero Rewolucja Francuska rozpoczęła proces rozdziału państwa od Kościoła, czego rezultatem jest współczesny model państwa religijnie neutralnego.
Dla Kościoła proces ten nie był łatwy, gdyż utrudniała go świadomość wielowiekowej ścisłej łączności władzy świeckiej z duchowną. Nie tylko próbowano wyznaczyć inne miejsce Kościoła w nowym społeczeństwie, ale kwestionowano wartość wiary w życiu człowieka.
Sobór Watykański II zmierzył się z tym problemem i uznał rozdział Kościoła od
państwa, nazywając go przyjaznym rozdziałem, który nie wyklucza możliwości
współpracy dla dobra danej społeczności. To ważne dla ludzi wierzących, którzy
zastanawiają się nad swoim miejscem we współczesnym społeczeństwie.
Znana jest wypowiedź Jezusa: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do cezara, a
Bogu to, co należy do Boga.” (Mt 22,21) Wskazuje ona na istnienie dwóch rodzajów
obowiązków: jeden dotyczy naszego stosunku do Boga, a drugi stosunku do spraw
społeczności, w której żyjemy, inaczej mówiąc, do dobra wspólnego. Chrześcijanin
nie jest więc wrogiem społeczeństwa, w którym żyje, ma prawo i obowiązek
angażować się w życie polityczne i gospodarcze, oczywiście kierując się zasadami
moralnymi, które są konsekwencją jego wiary w Boga. Do tych zasad należą między
innymi uczciwość, solidność, słowność, szacunek do drugiego człowieka itd.
Inaczej przedstawia się problem duchownych, którzy wprawdzie także są obywatelami konkretnego społeczeństwa, ale nie powinni angażować się w sprawy polityczne. Kodeks Prawa Kanonicznego zabrania im wstępowania do partii politycznych lub piastowania urzędów państwowych. Jeżeli jakiś ksiądz chciałby włączyć się w działalność polityczną, musiałby zawiesić swoją funkcję kapłańską.
Poza tym zaangażowanie polityczne kapłanów nigdy nie przyniosło Kościołowi korzyści duchowych w postaci wzrostu i pogłębienia wiary ludu Bożego. Aktywny udział w sporach politycznych powoduje, że Kościół może jawić się jako kolejna siła polityczna walcząca o swoje interesy. Jedynym interesem Kościoła jest to, żeby ludzie szli drogą zbawienia, czyli zgłębiali tajemnicę Boga prowadząc z nim dialog modlitewny i stawali się coraz lepsi, innymi słowy dojrzalsi jako ludzie i chrześcijanie.
ks. Rafał Masarczyk SDS